
Platforma Obywatelska dumnie prezentowała podpisy Obywateli zebrane pod tzw. “referendum szkolnym”. Sejm zapełnił się białymi kartonami z arkuszami autografów, a wywiadów o tym jak “referendum jest ważne” lub “Suweren ma prawo się wypowiedzieć” nie było końca. I bardzo dobrze. Jestem zwolennikiem referendów i cieszę się, że zebrano niemalże milion podpisów — świadczy to w końcu o zainteresowaniu społeczeństwa. Patrząc jednak na te białe kartony, nie mogłem oprzeć się wspomnieniu podobnych pudełek, już wyłącznie w barwach PO.
W 2004 roku Platforma zebrała podpisy pod referendum “4 x TAK”. Tak dla:
- likwidacji Senatu,
- zmniejszenia liczby posłów do 230,
- wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu,
- oraz zniesienia immunitetu parlamentarnego.
Tamta akcja również okazała się wielkim sukcesem, a liczba zebranych podpisów nie ustępowała obecnemu wynikowi. W sporcie ważna jest powtarzalność i PO udowodniła, że struktury nadal ma silne. Oczywiście w 2004 roku referendum się nie odbyło, a PO gdy już sięgnęło po władzę to o postulatach zapomniało. Smutny los spotkał także same tysiące podpisów Obywateli — zostały zutylizowane, zniszczone, zmielone. Jak już wspomniałem PO udowodniło, że jest “sportowcem powtarzalnym” — więc los tychże podpisów również może być podobny.
Co na to Prawo i Sprawiedliwość? Partia ta obiecywała, że będzie popierać obywatelskie projekty, jednak jak pokazuje praktyka, nie ma takiego zamiaru. Milion podpisów? Cóż to jest, kiedy ma się samodzielną władzę, a reforma jest już gotowa (chociaż nadal trwają nad nią prace).
Państwo Elbanowcy zebrali 1,6 mln podpisów za referendum w sprawie tzw. “6-latków” w 2015 roku, wtedy Prawo i Sprawiedliwość było zagorzałym promotorem referendum, mogło grzać się w jego blasku.
Ruch KUKIZ’15 wywodzi się właśnie ze zmielonych podpisów — tych za JOW-ami, które PO obiecało nam już w 2004 roku. Tamto oszustwo stało się podstawą do stworzenia Zmieleni.pl — obywatelskiego ruchu domagającego się obiecanych JOW-ów. Obecnie KUKIZ’15 proponuje wprowadzenie “Dnia Referendalnego”, czyli corocznego referendum, w trakcie którego Polacy będą mogli wypowiedzieć się w najważniejszych kwestiach. Panowie z PiS i PO przekonują, że to zbędny wydatek — ok. 100 milionów złotych. Referendum nie było jednak zbędnym wydatkiem kiedy ratujący się przed przegraną Bronisław Komorowski z dnia na dzień wymyślił własne referendum. Bez żadnych podpisów.
Historia powtarza się jako groteska. Najgorsze jest to, że tracimy na tych zabawach partiokracji jako państwo, jako społeczeństwo, jako Naród. Polacy przestają wierzyć, że mają na coś wpływ. Stworzono referendalną moralność Kalego — “my w opozycji, referendum dobre — my u władzy, referendum złe”.
Przypominam, że nawet jeśli już referendum się odbędzie, jego wyniki nie są wiążące dla Sejmu, czyli “nie mamy Pana płaszcza i co nam Pan zrobi?”. Po latach Andrzej Olechowski sam przyznał, że referendum PO z 2004 było fikcją: “to były głównie ćwiczenia skierowane do aktywistów partyjnych, żeby nie kisili się w domach, tylko wyszli na miasto i coś robili”.Dziś rocznica uchwalenia Konstytucji 3-go Maja. Potraktujmy ją jako kanwę do dyskusji nad obecną ustawą zasadniczą. Inaczej społeczeństwo nadal będzie potrzebne klasie politycznej jedynie raz na cztery lata.
Komentarze