Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum

Z istniejących w Polsce ten klasztor jest najstarszy – opactwo benedyktynów ufundował wnuk Bolesława Chrobrego, piastowski książę Kazimierz Odnowiciel w 1044 r.

Św. Benedykt swoje dzieło zapoczątkował jako pustelnik w 500 r. w rzymskim Subiaco, a następnie zakładając pod koniec lat 20-tych VI w. klasztor na Monte Cassino. Mottem – obowiązującym do dzisiaj – stało się hasło Ora et labora (Módl się i pracuj). Benedyktyni dość szybko rozszerzyli swą działalność na cały Kościół Zachodni. Do Polski przybyli w początkach chrystianizacji, gdzie zakorzenili się i przetrwali aż do dzisiaj. Za panowania Bolesława Chrobrego funkcjonowały już pierwsze ich klasztory. Według starej tradycji wymienia się tu Poznań, Łęczycę, krakowski Wawel oraz Ostrów Tumski we Wrocławiu. Druga fala benedyktynów napłynęła do Polski po 1039 r. za czasów Kazimierza Odnowiciela i Bolesława Szczodrego. Dla wzmocnienia biskupstwa w Krakowie to wtedy powstało opactwo tynieckie. Ustanowienie Tyńca siedzibą tak wysokiego rangą przedstawiciela władzy kościelnej potwierdzało status, jaki ten ośrodek miał w czasach utrwalania władzy piastowskiej.

Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum

Burzliwe dzieje

Już w czasach starożytnych istniał tu gród, gdzie chroniła się ludność w chwilach zagrożenia. Samo opactwo zostało tu ufundowane po przeniesieniu stolicy Polski z Gniezna do Krakowa. Po okresie kryzysu młodego polskiego państwa – w następstwie pogańskiego buntu – benedyktyni mieli wspierać odbudowę tego państwa i Kościoła. Na wapiennym wzgórzu nad Wisłą powstał zespół romańskich budowli: trójnawowa bazylika i zabudowania klasztorne, otoczone wkrótce kamiennym murem. Po XIII-wiecznych najazdach hord tatarskich, splądrowaniu i spaleniu opactwa zbudowano w XV w. nowy kościół gotycki. Wtedy benedyktyni tynieccy należeli do najbogatszych konwentów w Polsce. W XVII w. kościół oraz klasztor zostały przebudowane w stylu barokowym. Duże zniszczenia budynków nastąpiły sto lat później, gdy wojska rosyjskie bombardowały klasztor chroniący konfederatów barskich. Na początku XIX w. zaborcy austriaccy zlikwidowali opactwo, któremu ostateczny cios zadał potężny pożar w 1831 r. Dopiero po II wojnie światowej odbudowano zniszczony kompleks budynków, a w 1968 r. przywrócono tu opactwo.

Wśród najcenniejszych tynieckich zabytków wymienia się fragmenty pamiętające narodziny opactwa: romańską ścianę z ciosów kamiennych, relikty rozglifionych okien oraz praktycznie nienaruszony portal datowany na drugą połowę XI stulecia. Wrażenie robi też świątynia z gotyckim prezbiterium i barokową nawą główną. Wewnątrz zaś rokokowy ołtarz główny z czarnego marmuru, późnobarokowa ambona w kształcie łodzi oraz ozdobne stalleXVII w. Warto zobaczyć też klasztorne krużganki w stylu gotyckim, XIV-wieczny kapitularz oraz średniowieczną opatówkę mieszczącą dziś małe muzeum. Na zewnątrz zwraca uwagę stojąca na środku dziedzińca zabytkowa studnia z 1620 r. chroniona drewnianą altaną, zadbany ogród renesansowy i obronne mury z basztami. No i przepiękny widok na Wisłę i okolice, roztaczający się z Góry Klasztornej.

Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum

Kilka pytań

Dobrą sławą cieszy się również prężnie działające Wydawnictwo Benedyktynów „Tyniec” oraz sprzedaż produktów pod marką Produkty Benedyktyńskie – bardzo popularne są ich mieszanki ziołowe i inne artykuły spożywcze wytwarzane według starych klasztornych receptur. Jest też Dom Gości do przenocowania, możliwość wzięcia udziału w warsztatach, jak również wyciszenia się i medytacji. I dwie ciekawostki: to tutaj rozpoczyna się fabuła „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, a samo ujęcie opactwa wykorzystano w filmie „Ogniem i mieczem”.

Czy zatem – patrząc logicznie – nie warto odwiedzić tę największą wspólnotę benedyktyńską w Polsce, którą juz w 1467 r. Jan Długosz nazywał „pięknym klejnotem Ojczyzny”?

Czy nie warto przy okazji wstąpić do działającej tu restauracji lub wypić napar z ziół w benedyktyńskiej kawiarence?

Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum

Tagi: , ,

Komentarze