
Photo by Dmitrii Vaccinium
Wybory parlamentarne w Polsce, które odbyły się w październiku 2015 roku przyniosły sukces siłom politycznym, które zaproponowały Polakom, przynajmniej na użytek kampanii wyborczej, „dobrą zmianę”. Hasło wyborcze miało być zapowiedzią zmian w efekcie których, przynajmniej tak jak to rozumieli adresaci tego hasła, będzie poprawa życia Polaków.
Nieracjonalnym byłoby z góry negować, kwestionować pomysły, czy podejmowane działania tylko dlatego, że niekoniecznie akceptujemy odmienny od naszych wyobrażeń sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości. Stąd podzielić należy zapatrywanie R. Giulianiego, iż „nie obawiam się korzystać z dobrych pomysłów, które powstały w miejscach, z których nikt nie podejrzewa, bym czerpał”( zob. R. W. Giuliani: Przywództwo, Kraków 2013). Skala zapowiadanych zmian dotyczyła wielu aspektów życia obywateli, ich funkcjonowania w życiu społecznym, a miała przejawiać się w tym, że generalnie Polakom ma żyć się lepiej niż w przeszłości. Nie sposób zajmować się wszystkimi elementami programu wyborczego, który został zaakceptowany w wspomnianych wyborach, ale warto zwrócić uwagę na okoliczności, które wpływają na jakość życia każdego Polaka, jego bezpieczeństwo i szanse powodzenia w przyszłości.
W moim przekonaniu nie jest najlepszą formułą na poprawę jakości życia Polaków, ich bezpieczeństwo, powrót do zasad, które jak się wydawało, stosownie do zdania wypowiedzianego w październiku 1989 roku przez Joannę Szczepkowską zostały odesłane przez społeczeństwo polskie 4 czerwca 1989 roku w niebyt. Mam nieodparte wrażenie, że mimo tych niechlubnych doświadczeń wracamy do gospodarki centralnie sterowanej, gdzie pierwszy sekretarz decyduje o obsadzie stanowisk, począwszy kierowniczych, sięgając tak daleko w dół organizacji, jak władza uzna za stosowne. Rezygnujemy z konkurencyjnego, otwartego rekrutowania na stanowiska w służbie cywilnej. Tęsknota za zjednoczeniem sprawia, że stająca na skraju upadłości spółka, obejmuje akcje spółki w równie niestabilnej sytuacji ekonomicznej, bo tak chce władza. To przejaw niczego innego, jak właściwej dla gospodarki centralnie sterowanej, zasady jednej kieszeni. Minister, za nic mając zasady gospodarki rynkowej i obowiązki zarządzających spółką, publicznie „bierze na siebie odpowiedzialność, za to że zarząd wskazanej spółki, choć powinien, to nie ogłasza upadłości”.
W normalnym systemie, poza tęsknotą za ręcznym sterowaniem gospodarką, z tych słów nic nie powinno wynikać, bo zarząd wskazanej spółki, bez względu na zaklęcia Ministra i tak ponosi odpowiedzialność za niewykonanie obowiązków wynikających z przepisów prawa. To przemożne dążenie do jednoosobowego, centralnego sterowania jest widoczne na każdym kroku. Nawiasem mówiąc wypowiedź ta jest również donosem na spółkę, o jej niekorzystnej sytuacji finansowej.
Zasady nie mają żadnego znaczenia. „Swój” potrzebuje pracy, to nieważne że odstaje z wykształceniem, czy ma problemy z prawem. Wyposażeni w pełnię władzy zmienimy prawo, statut czy ustawę, to nie ma znaczenia, ważne, aby „swój” mógł sprawdzić się na wymarzonym stanowisku. Przykładów czy to z obszaru sektora zbrojeniowego, czy z obszaru energetyki jest aż nadto, żeby mieć wątpliwości co do prawdziwych intencji.
Malkontenci powiedzą, że niewiele dobrego udało się w Polsce przez ostatnie 27 lat zmienić. Nietaktem byłoby jednak narzekać na Polski samorząd. Ostatni rok to jednak nieustanny atak na Polski samorząd, tak jakby komuś ta samorządowa Polska, kształtowana od 1990 roku w czymś przeszkadzała. Kolejnymi zmianami próbuje się ograniczać możliwości samorządu.
Zatem, czy w wyniku dokonywanych, obserwowanych zmian życie nasze staje się łatwiejsze. Wzrastające ceny energii, przy opłacie przesyłowej, rok do roku ponad 100%, gazu dla dużych odbiorców co przenosi się na ceny nawozów sztucznych, materiałów budowlanych, opłat pocztowych, stawek ubezpieczeń czy produktów żywnościowych dowodzą, że to życie nasze nie jest przy tym łatwiejsze. Zważywszy zaobserwowane tęsknoty do modelu rządzenia sprzed 27 lat, i wynik tego rządzenia od 1945 roku, który faktycznie zbankrutował, można mieć obawy o przyjęty kierunek zmian.
Komentarze