Marcin Szewczyk

Marcin Szewczyk

Kulturoznawca, europeista, rycerz

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Zatwardziały łodzianin migrujący cyklicznie do Rzeszowa. W życiu kolejno stawał się opozycjonistą, zamiataczem ulic, punkowcem, poetą, fizjoterapeutą, grafikiem komputerowym, kulturoznawcą, filmoznawcą, wykładowcą, europeistą, szkoleniowcem, doktorem literaturoznawstwa, wydawcą, rycerzem, nauczycielem, romologiem, doktorem habilitowanym nauk o polityce, profesorem nadzwyczajnym i kierownikiem Seminarium doktoranckiego WSIiZ. Jako typowy pokoleniowy iXowiec pracuje 24 godziny na dobę z krótkimi przerwami na sen i przejazdy na trasie Łódź (Fatherland) – Rzeszów (Heimat). W mitycznym wolnym czasie jeździ po mieście na rowerze lub longboardzie, grywa w curling, praktykuje hatha-yogę, gotuje (niestety), pochłania komiksy i filmy, biega z plecakiem po górach i jeździ samochodem po bocznych drogach Europy Wschodniej i Środkowej bo Zachodnia jest nudna. Wierzy w idee romantyczne, jest zwolennikiem (nie traktując tego jako życiowych drogowskazów) metody „na trzmiela” (nie wiedziałem, że tak się nie da i dlatego się udało), zmodyfikowanej życiowej maksymy Felicjana Dulskiego (nie przeszkadzajcie) i tego, że nie psuje się usprawnieniami tego, co dobrze działa. W pracy za najdoskonalszy uznaje system anarchistycznej biurokracji. Stara się dużo pisać i publikować, choć ma świadomość, że długie zdania i styl dygresyjny nie sprzyjają licznemu gronu czytelników. Jako naukę zrozumiałego pisania traktuje swój blog Nie pa Rromanes ale o Romach. Przyjeżdżając do Rzeszowa od 2003 roku zdołał nieco poznać stolicę Podkarpacia, jednak w dalszym ciągu potrafi dziwić się temu jaki Rzeszów jest i ma na jego temat wiele mniemań…

Najnowsze wpisy

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Polska musi się o tym dowiedzieć

No nie! O tym Polska po prostu musi się dowiedzieć. Bo co oni wiedzą? Widzą, że część mieszkańców Rzeszowa i obecny ale dawny – zatem na pewno przeterminowany – prezydent, chcą obronić postkomunistyczny pomnik, bo im się ładnie symbolizuje w centrum miasta.   A oni powinni wiedzieć jedno. I o to należałoby zapytać mieszkańców. Mówisz że spotkacie się: A. […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Kamieniem go! Albo szczotką…

Jakaś szansa się pojawia. Może za kilka lat uda się zrealizować w Rzeszowie to, co łączy ze sobą i kamień i szczotkę. I wcale nie chodzi tu o słodkiego i głupkowatego choć skutecznego Makka Pakka (nie podejmują się tego prawidłowo odmienić), który w „Dobranocnym ogrodzie” myje kamienie. To coś normalniejszego, choć dla wielu osób pozostaje bezsprzecznie jednym z najdziwniejszych sportów. Curling.   […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Kucić paciają na krańcówce

Tak jak nikt w Łodzi nie będzie wiedział co znaczy kucić (a może kłócić?) paciają, tak w Rzeszowie nikt nie zrozumie krańcówki.   Cudowne w języku polskim jest to, że co prawda nie mamy np. cockneya (jego użytkownicy są obecnie z niego bardzo dumni, tak jak i z całej otoczki kulturowej jaka wytworzyła się wokół ich specyficznej lultury), czy też […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Kurica nie ptica…

Dawne powiedzenie funkcjonujące na obszarze zachodnich republik ZSRR, że tak jak kura nie jest ptakiem, tak Polska nie jest zagranicą, daje się bez problemu przyłożyć do Lwowa w relacji do reszty Ukrainy.   Nie znaczy to co prawda, że Lwów nie jest ukraiński. Jest i takim w ramach stabilności politycznej powinien pozostać. Podobnie jak Wrocław, a co dziwniejsze — […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Palę bo muszę

Kiedyś pewien ważny pan przyjechał samochodem do Rzeszowa. Stojąc na skrzyżowaniu wyrzucił niedopałek papierosa przez okno. Po chwili ktoś zapukał w okienko i zwrócił mu go mówiąc „Proszę pana, tu jest Rzeszów. Nie robimy tak”. Tyle legendy miejskiej potwierdzonej zresztą przez bezpośrednią opowieść Prezydenta Ferenca.   Opowieść opowieścią, ale Rzeszów był jedynym miastem jakie znałem, w którym przy […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Smacznie choć inaczej 2#2

  … ciąg dalszy.   Na pieczywie o kuchni nierzeszowskiej lecz łódzkiej skończyłem i od pieczywa jako jego bezwzględny smakosz rozpocznę. To było jedno z kolejnych zderzeń moich oczywistych oczekiwań z tym, czego doświadczyłem w Rzeszowie. Praca pracą, jednak i zjeść coś trzeba. Zatem w sobotę około godziny 23:00 wybrałem się na poszukiwanie  nocnego sklepu. Niezawodna metoda pytania taksówkarzy (lub policjantów – […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Się Unia wkurzyła

Jak to Unia się wkurza. Powoli i horyzontalnie. I łagodnie w sumie. Ale co to niby dla nas znaczy? Bo to że jest jakaś biała księga Unii Europejskiej, to prawie nikomu nic nie mówi.   Nie wkurzyła się na nas (Polaków, Polskę, polską partię czy cokolwiek naszego), choć się do tego coś co polskie przyczyniło. Zdenerwowała się na […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Smacznie choć inaczej 1#2

  Każde miasto ma swoją historię. A także specyficzną kuchnię. Nie zawsze jest ona opisana w „oficjalnych” kulinarnych przewodnikach miejskich. Często po prostu żyje w naszych domach i w naszych przyzwyczajeniach.   Na pierwszy ogień idą zatem pierogi. Od nich się zaczęło. Każde pyszne i przepyszne. Każde? Dlaczego każde skoro oczywistymi pierogami są pierogi z mięsem. Z nadzieniem siekanym, mielonym, z kilku […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Do Rzeszowa w Bieszczady 2#2

  … ciąg dalszy.   Od 2003 roku zacząłem regularnie przyjeżdżać do Rzeszowa. Zbieg okoliczności, propozycja dodatkowej pracy, możliwość tworzenia czegoś nowego, budowania od podstaw. Prawdziwe wyzwanie. Od tego momentu moja wizja stolicy Podkarpacia zaczęła się rozwijać. Gdy pierwszy raz trafiłem do centrum miasta, wrażenie było piorunujące. To, co zapamiętałem, to ogromny tłum, budynki rozświetlone […]

Ziemioobiecanin w Rzeszowie

Do Rzeszowa w Bieszczady 1#2

Mamy różne wizje miejsc, których żyjemy. Zmieniają się, przekształcają, są fałszywe albo względnie prawdziwe. Co dopiero mówić o regionach, które są nam obce i odległe.   To, co funkcjonowało w mojej świadomości w XX wieku na temat Rzeszowa, to przede wszystkim podsuszana kiełbasa rzeszowska idealnie pasująca jako wkładka do łódzkich wariacji na temat żurku, barszczu białego i zalewajki. Jak rzeszowska […]