
Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum
Wśród wielu mieszkańców Rzeszowa i pojawiających się w letnim okresie turystów niemałe zdumienie budzi pewien pomnik. I rzekoma wdzięczność, jaką obdarzana jest pewna armia.
Na początku lipca do prezydenta Rzeszowa zostało skierowane pismo wojewody podkarpackiego. Mowa w nim jest o Pomniku Wdzięczności Armii Czerwonej, który nadal stoi w mieście. Wbrew ustawie zakazującej propagowanie komunizmu lub innego ustroju totalitarnego. Wojewoda prosi prezydenta o udzielenie informacji na temat działań podejmowanych przez miasto w celu usunięcia tego pomnika.
W całym kraju symbole komunizmu zostały już pousuwane. Rzeszów wygląda na wyjątek, jakby tutaj prawo miało nie obowiązywać. A co gorsza, próbuje się jeszcze uzasadniać potrzebę zachowania takich symboli. Stosuje się absurdalną argumentację w rodzaju „jest on częścią naszej historii” czy „powinien pozostać w niezmienionej formie”. Przecież nikt rozsądny nie używa argumentacji, że Hitler czy Lenin to część historii – ich pomniki dawno zniknęły z przestrzeni publicznej!

Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum
Wielka Armia
Warto może przypomnieć trochę tej historii. To pozwoli każdemu wyrobić sobie zdanie, czy rzeczywiście wdzięczność dla Armii Czerwonej powinna w niezmienionej formie pozostać w sercach Polaków. Otóż dokładnie 100 lat temu powstała Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona, po przekształceniu dotychczasowych bojówek partyjnych bolszewików nazywanych Gwardią Czerwoną. Do każdej jednostki wojskowej przydzielono wtedy komisarzy politycznych, tzw. politruków. Armia Czerwona walczyła z Polakami w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919–1921. To o niej w 1920 r. dowodzący Michaił Tupaczewski mówił: „Armia spod Czerwonego Sztandaru na naszych bagnetach poniesie szczęście i pokój ludzkości pełnej mozołu w śmiertelnym pojedynku z armią łupieżczego Białego Orła”. To ona walczyła z Polakami w Bitwie Warszawskiej, gdzie po stronie polskiej doliczono się prawie 5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i 10 tys. zaginionych. To ona siłą 620 tys. żołnierzy, 4 700 czołgów i 3 300 samolotów zaatakowała 17 września 1939 r. dołączając się do faszystowskiej agresji na Polskę.
Pod koniec II wojny światowej Armia Czerwona liczyła ponad 11,4 mln żołnierzy! Na początku następnego roku została przekształcona w Armię Radziecką – była to oficjalna nazwa sił zbrojnych ZSRR (zatem do Rzeszowa wkroczyła jeszcze pod poprzednią nazwą). Ostatnim dowódcą Armii Czerwonej i pierwszym dowódcą Armii Radzieckiej był Józef Stalin. Decyzją Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej po wojnie w kilkunastu polskich miastach stacjonowało około 300 tys. żołnierzy radzieckich pod dowództwem Marszałka Związku Radzieckiego Konstantego Rokossowskiego – jego siedzibą była Legnica na Dolnym Śląsku, gdzie żołnierze radzieccy zajęli 1/3 miasta.

Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum
Kilka pytań
Nie jest tajemnicą, że żołnierze Armii Czerwonej dokonywali masowych gwałtów, rabunków oraz zbrodni na ludności cywilnej i jeńcach wojennych. Że po wkroczeniu do miast palono i niszczono obiekty użyteczności publicznej, np. w Gliwicach Armia Czerwona spaliła dwa największe kina i teatr miejski. Że po zdobyciu miast żołnierze otrzymywali od dowództwa przyzwolenie na 48-godzinny bezkarny rabunek mienia. Że jedynie w samych Węgrzech po wejściu żołnierzy 400 tys. kobiet zostało zarejestrowanych jako zarażone chorobami wenerycznymi na skutek gwałtu.
Czy zatem – patrząc logicznie – powinni Polacy okazywać wdzięczność Armii Czerwonej?
Czy postawa prezydenta Rzeszowa – będącego przeciwnikiem usuwania monumentu – jest zrozumiała?

Zdjęcie: Waldemar Szumny / Archiwum
Komentarze